Tak jak napisałam w ostatnim poście dziś będę się chwalić. Nie pokażę żadnych moich prac, tylko prezenty.
Nigdy nie miałam specjalnego szczęścia w grach losowych, ale ostatnio trochę poprawiłam sobie statystyki. Zaczęło się od Candy u Weraph. Udało mi się tam upolować jedną z nagród (tę najskromniejszą, ale jak dla mnie to już coś). Nagrodą był bon do E-tutorial. Sama pewnie nigdy bym się nie zdecydowała na ten zakup, a tak nabyłam instrukcję wykonania bransoletki. Ma ona być uzupełnieniem do pewnego kompletu, który popełniłam dawno temu. W zasadzie powinna być już dawno gotowa, ale nigdzie nie mogłam zdobyć jednych z kluczowych koralików, dopadłam je dopiero tuż przed Świętami, więc jest szansa, ze powstanie niebawem.
Kolejna wygrana to Candy u Marzenki. Udało mi się wygrać jedną z gazetek "Mollie potrafi", tę grudniową:
Zaskoczyła mnie jej objętość - jest bardzo gruba i zawiera mnóstwo inspiracji. Niestety nie zdążyłam z nich skorzystać na te Święta, ale są tam też bardziej uniwersalne pomysły, niekoniecznie świąteczne, więc jeszcze nic straconego.
I wreszcie nastąpiła kulminacja. W grudniowym Candy u Agaty zgarnęłam główną nagrodę! Aż trudno mi było uwierzyć. Paczuszka dotarła do mnie jeszcze przed Świętami, a w niej znalazłam takie oto pudełeczko:
Nie, nie było puste. po otwarciu oczom moim ukazał się następujący widok:
A po wyjęciu miałam w rękach takie cudo!:
Więcej zdjęć znajdziecie na blogu Agaty, o tutaj. Jeśli jeszcze Was tam nie było, to koniecznie zajrzyjcie, zobaczcie jakie cuda wywija ona z drutu ze stali chirurgicznej. Ten drut jest niemiłosiernie twardy. Jestem pełna podziwu.
I na koniec jeszcze pochwalę się co znalazłam w tym roku pod choinką. Wyglądało to tak:
A po rozłożeniu tak:
Pewnie większość z Was zna ten sprzęt - to namiot bezcieniowy do robienia zdjęć, z lampami i kilkoma kolorami tła. Już nie będę miała wymówki, że zimno, że słońca nie ma. Zdjęcia można cykać nawet w środku nocy, w dodatku w domu. Jeszcze tylko muszę ogarnąć najlepszy sposób na ustawienie lamp, ale pierwsze próby już mam za sobą.
No, dość już tego chwalipięctwa, czas brać się do roboty. Jeszcze nie skończyłam mojego mobiuska, a już lada chwila ukaże się temat kolejnego zadania. Przypominam, że żabka czeka na Wasze mobiuskowe prace (moją też) do 15 stycznia.
A póki co, chciałam życzyć Wam miło spędzonego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku. Aby był jeszcze lepszy od tego, który się kończy, by nigdy nie zabrakło Wam pomysłów i żeby doba była z gumy.